wtorek, 22 stycznia 2013

Oszczędni kontrahenci zaprawiający się przed imprezą. Żołądkowa czy Biała?

Parę lat temu jechałem z kontrahentami z pewnego pięknego miasta, nad pewną piękną rzeką (z uwagi na kontynuację interesów nazwy miasta i rzeki nie podam, ale odwiedzić... Warto). No więc lądujemy przed lokalem wypasioną furą i wszystko na glanc i na parkingu pojawia się do mnie pytanie...

...zaraz wchodzimy do lokalu. Co będzie? Żołądkowa czy Biała? Ponieważ wódek nie pijam często, a jeśli już to właśnie naparstek czegoś ziołowego mówię... Żołądkowa (będzie mi pasować do obiadu w lokalu).

Ku mojemu zaskoczeniu pan Heniek jeszcze w aucie wyciąga z aktówki butelkę żołądkowej i jakieś plastikowe kubki ze schowka... i polewa Żołądkową.

Toast, nasza mala ekipa wypija po lufce (w takich sytuacjach się nie odmawia gospodarzom), chwila żartów i następna lufka. Ekhmmm.... pytam się... a co z tym lokalem?


Spokojnie! Już mykamy!

Mój rozmówca oczywiście zorientował się, że jestem zdziwiony akcją z wódką przed lokalem i mówi.

Panie Remigiuszu! No my tak się, tu u nas, lubimy zaprawić przed lokalem. Wie Pan ile ten N*****cki, właściciel knajpy, życzy sobie za lufkę? A piwo to u niego 10 zł, wyobraża sobie Pan jaki cwaniak? My tu właśnie oszczędziliśmy ze XX zł...

Trochę mnie zgięło, bo w moich stronach takie coś byłoby nie do pomyślenia, ale uśmiecham się, aaa...... jak "sprytnie" po czym idę z moimi oszczędnymi i zaradnymi gospodarzami do lokalu...



6 komentarzy:

  1. Nie chcę być niegrzeczna, ale to wg mnie żadna oszczędność, a jedynie ordynarne buractwo. Rozumiem, że w knajpie można załatwiać interesy, ale chodzi w tym chyba o to, aby sprawy załatwić w miłej, przyjaznej i luźnej atmosferze, a nie po to, żeby się nachlać! To bardzo nieprofesjonalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. według mnie to także było nie na miejscu, ale przynajmniej w dwóch regionach Polski to częsta praktyka

      co więcej w jednym z tych rejonów niedawno widziałem nie tyle byznesmenóz zaprawiających się przed lokalem, co ordynarnie wnoszących własną wódkę za pazuchą do lokalu

      ci ludzie podjechali pod lokal wypaśnymi terenówkami

      i co ty na to?

      Usuń
    2. Co ja na to? Nie chcę się brzydko wyrażać :-) Omijam po prostu taki typ ludzi, nie są mi do niczego w życiu potrzebni. To, że jeżdżą wypaśnymi furami i mają zasobne portfele mnie nie interesuje. Ludzi oceniam po charakterze i zachowaniu, a nie po stanie konta.

      Usuń
    3. niestety, czasem nie możesz wybierać i przebierać, a klient to po prostu klient - trzeba podejść bezosobowo - zaoferować usługę A i zainkasować kwotę B

      na tym polega biznes

      choć właśnie taki typ - ludzie obnoszący się z bogactwem a w rzeczywistości żule i skąpcy - są przyczyną problemów w małym i średnim biznesie

      Usuń
  2. pamiętam takie zagrania z czasów małoletnich i wtedy to miało jakieś ekonomiczne uzasadnienie ale w wykonaniu w/w kontrahentów mocno obciachowe.

    pamiętam też firmowe wigilie z wnoszoną ukradkiem i pitą w kiblach wódką - bo na imprezie tylko piwo i wino (darmowe i bez limitów) było a wielcy panowie musieli się uwalić wódą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to właśnie dla mnie jest obciach, w ogóle co za przyjemność nabombać się alkoholem i nie panować nad tym co się dzieje

      zupełnie mi się to z atmosferą biznesu (a przynajmniej biznesu, który prowadzę nie kojarzy)

      okazyjnie mogę wypić kieliszek dwa, jakiegoś likieru/balsamu/żoładkówki - nawet czasem lubię - ale nie rozumiem celu upijania się, malo apetyczną bialą wódką, i nie widzę w tym przyjemności

      Usuń

Drodzy czytelnicy! Informuję, że wszelkie nieuzgodnione ze mną przekazy reklamowe i linki w komentarzach są od razu kasowane.

W celu wykupienia reklamy lub linków (w korzystnej cenie) proszę o skontaktowanie się na e-mail: LinuxEurope@gmail.com

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...