niedziela, 10 lutego 2013

Predyspozycje do prowadzenia firmy. Psychologia biznesu.


W czasie rodzinnych spotkań miałem okazję rozmawiać na temat pracy i biznesu z osobami pracującymi na etacie. Rozmawialiśmy o wadach i zaletach dwóch typów pracy, ze wskazaniem na relatywne bezpieczeństwo pracy etatowej w czasie rzekomo panującego teraz kryzysu. (Co do tego bezpieczeństwa nie byłbym taki pewien).

Wskazałem, że po latach prowadzenia własnych interesów, nie byłbym w stanie wytrzymać na etacie. Rutyna, stabilizacja, przewidywalność, która dla etatowców jest zaletą, dla mnie jest niemalże wadą. Potrzebuje wyzwań, zmian, okazji, elementu ryzyka rynkowego. Lubię to.


Do prowadzenia własnego biznesu, a nie jest to w Polsce forma aktywności, której ktokolwiek by sprzyjał, poczynając od polityków, po zwykłych ludzi na ogół nienawidzących prywaciarza, potrzeba jest odrobinę buntu i przekory - odrobiny postawy aspołecznej, stanięcia okoniem wobec „stada“ które zmierza na bezpieczne pastwisko pod nazwą „etat“.

Do prowadzenia biznesu trzeba uporu, ale także elastyczności i gotowości na zmianę swoich poglądów, punktu widzenia, zwyczajów - czyli po prostu dostosowania się do rynku. Trzeba być wytrwałym i silnym jak osioł, ale nie głupim i upartym jak osioł.

Do prowadzenia biznesu trzeba tez otwartości i pokory. Mi kiedyś zdarzyło się, że w panelu dyskusyjnym na spotkaniu biznesowym wybrałem grupę stojącą w opozycji do telepracy, e-biznesu oraz zwiększaniu roli internetu w biznesie, natomiast niecały rok po tym spotkaniu prowadziłem już nieźle prosperujący e-biznes, jeden z pionierskich e-biznesów w Polsce, bazujący właśnie na ideach moich niedawnych przeciwników.

Do niedawna uważałem społecznościówki za przejściową modę i ogromną stratę czasu (jak dla mnie np. N-K to był niewypał), jednak dałem się znajomym namówić na prowadzenie profilu na FB, adminuję także fanpage rodzinnej firmy oraz firmy kolegi, oraz blogi komercyjne kilku innych firm na kilku platformach społecznościowo/blogowych, testuję także  swój profil zawodowy na G+ i kilka innych rozwiązań. Jestem w tym dobry i osiągam wyniki, na tyle, że różni ludzie z otoczenia zaczynają mnie sami prosić o pomoc w internetowej promocji swoich firm.

Ale dość tej autopromocji. Po prostu gdybym był nieprzejednany w raz utrwalonym poglądzie (a znam takie osoby) tkwiłbym w miejscu...

...a w biznesie trzeba iść naprzód!

sobota, 9 lutego 2013

Zarabianie w internecie. Dlaczego systemy reklamowe czasem oszukują wydawców.

Rozmawiając często z autorami blogów dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy, mianowicie to, że większość bloggerów została chociaż raz oszukana przez firmy - systemy reklamowe w internecie...

Po pierwsze moich rozmówców znam od dawna i jestem pewien ich uczciwości. A nawet jeśli są to ludzie obcy - to pierwsza sprawa jest jasna. Żaden myślący autor nie siedziałby i nie oszukiwał. Byle automat, czy mechanizm analizujący IP jest w stanie to wychwycić.

Człowiek, który jest na tyle inteligentny, by założyć i skonfigurować bloga - jest w stanie zrozumieć mechanizmy zabezpieczające przed możliwymi nadużyciami i po prostu przestrzegać regulaminu firm reklamowych.

Dlaczego mimo wszystko konta polskich użytkowników systemów reklamowych są często kasowane - i to najczęściej w momencie, kiedy dochodzą oni do progu wypłaty!?

Pierwsza sprawa staje się jasna. Jest nas po prostu "legion" - jest nas tylu, że nie stanowimy, jako jedna protestująca osoba, jakiegokolwiek zagrożenia prawnego, czy marketingowego dla firm reklamowych.

Nawet jeśli któryś z nas się zbuntuje i zrezygnuje z używania systemu - na jego miejsce jest 3 innych chętnych pisać bloga i marzyć o "zarabianiu w necie". Firmy oferujące tzw. zarabianie w internecie mają idealne żerowisko.

Niestety chłopaki (i dziewczyny) między nami blogerami nie ma za wiele lojalności i każdy martwi bardziej o te swoje $0,34 dziennie, które wyklikali userzy, niż o swój (nasz) honor.

Łatwo policzyć ile ma firma reklamowa, która zabanuje powiedzmy tysiąc użytkowników tuż przed, albo w chwili wypłaty tych $100 czy chociażby (na nasze polskie warunki) tych 100 zł.

Prezes kupił nowy samochód. Kto za to zapłaci?


No i mamy wielką "tajemnicę". Po prostu kantują nas, bo mogą. Żaden z nas nie pójdzie do sądu o 100 zł, czy dajmy na to $100, bo to w tym kraju się nie opłaca, a ci, którym kont nie skasowano, łudzą się, że jak będą siedzieć cicho, to swoją dolę w końcu dostają... no i na ogół dostają.... raz... dwa... a nawet trzy.... a potem... bęc...

...tym razem nowego auta potrzebowała asystentka prezesa?



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...