poniedziałek, 24 marca 2014

Karty płatnicze w liczbach: transakcje bezgotówkowe podbijają polski rynek finansowy.

Według raportu Narodowego Banku Polskiego 77% dorosłych Polaków posiada konto osobiste, a 66% kartę płatniczą. Jak z nich korzystamy, na ile jest to bezpieczne i co powstrzymuje polski rynek finansowy przed rozwojem transakcji bezgotówkowych? Przyjrzyjmy się bliżej płatniczym zwyczajom Polaków.

Kto najczęściej korzysta z karty?
Z badań wynika, że najaktywniejsi użytkownicy kart płatniczych to osoby młode, wykształcone, mieszkające w miastach lub dużych aglomeracjach, mające dochody przekraczające średnią krajową (min. specjaliści, technicy, urzędnicy, pracownicy instytucji publicznych, a także studenci). Osoby starsze wciąż nie ufają transakcjom bezgotówkowym (20% respondentów) i obawiają się wydłużonego czasu oczekiwania na akceptację transakcji (17% respondentów).
Gdzie najwięcej kupujemy?
Najchętniej i najczęściej Polacy kupują w małych sklepach spożywczych, osiedlowych, kioskach i targowiskach. Aż 50% wszystkich transakcji detalicznych jest zawieranych tam, gdzie o terminal najtrudniej. To może tłumaczyć, dlaczego wciąż jeszcze 82% transakcji odbywa się w tradycyjny, gotówkowy sposób. Z odpowiedzi respondentów wynika, że w 47 na 100 przypadków, kiedy chcieliby zapłacić kartą płatniczą, sprzedawca nie oferuje takiej możliwości.
18% zakupów odbywa się w supermarketach i hipermarketach spożywczych oraz w dużych sieciach handlowych, 12% w innych sklepach, 8% dotyczy usług i rekreacji, a 6% to opłaty dokonywane na stacjach benzynowych – tam raczej nie ma problemu z bezgotówkową formą płatności.
Ile płacimy?
Średnia wartość transakcji kartą debetową wynosi w Polsce 89 zł. Dla karty kredytowej to już 132 zł, a zbliżeniowo najczęściej płacimy około 25 zł przy maksymalnym limicie 50 zł. Polska jest jednocześnie krajem, w którym odnotowuje się największą popularność kart zbliżeniowych w Europie, ale ich sukces można po części przypisać bankom. Wiele instytucji finansowych nie daje swoim klientom wyboru w kwestii tego, czy chcą mieć kartę zbliżeniową czy nie – powoli stają się one po prostu standardem w większości kont osobistych. Niestety nie są jeszcze w pełni bezpieczne, bo transakcji w ramach wspomnianej wcześniej kwoty 50 zł można dokonać bez żadnej autoryzacji, a kradzież lub zgubienie takiej karty może kosztować pechowego właściciela znacznie więcej.

Artykuł powstał we współpracy z:


środa, 19 marca 2014

Natrętni telemarketerzy raz jeszcze... likwidacja telefonu stacjonarnego.

O telemarketingu i telemarketerach dużo słów padło w przeszłości na moich blogach... na przykład tutaj: http://realny-minimalizm.blogspot.com/2013/09/atak-reklam-atak-akwizytorow-i.html

Pokrótce wyjaśniam... z uwagi na wykonywaną pracę i parę spraw jestem zwykle pod telefonami i naprzykrzanie się różnych ludzi, którzy coraz częściej zanim powiedzą wprost o co chodzi kluczą i budują sobie emocjonalną podstawę do dalszej sprzedaży.

Oczywistym jest, że jako osoba mająca kontakt z klientem chcę odebrać telefony i porozmawiać z dużą liczbą osób natomiast jeszcze raz podkreślę - akwizytorzy dzwoniący do mnie lubią kluczyć - tak, że nie od razu wiem, że ktoś chce mi coś wcisnąć, a nawet chwila oderwania się od ważnych czynności to problem.
Jako element mojej walki z telemarketingowcami zlikwidowałem coś takiego jak klasyczny, przewodowy telefon stacjonarny/fax, to już chyba przeżytek. Co zabawne w grupie najbardziej upierdliwych, namolnych i wywołujących kupę irytacji byli telemarketerzy z firmy u której miałem telefon, czyli Dialog, grupa Netia.

W kolejce czeka jeszcze, po wypowiedzeniu umowy, Orange - kolejny mistrz upierdliwości i nękania telefonicznego.

Co ciekawe z Dialogiem czy Orange miałem problemy, których nie miałem w innych sieciach (w dwóch konkurencyjnych sieciach jeden SMS wysłany do operatora zatrzymał 99% kontaktów telemarketingowych).

...ok obowiązki wzywają...

...a ja ten blog pisze z firmy, autentycznie w przedłużonej przerwie na kawę,

Powiem tylko tyle, że po likwidacji stacjonarki jest większy spokój, klienci już mają moją komórkę. Upierdliwi akwizytorzy nie.

...i to jest pozytyw na dziś! :-)



...biurko bez stacjonarnego :P

środa, 12 marca 2014

Polacy nie chcą mieć własnej firmy.

Ostatnio mało piszę na tym blogu i odszedłem nieco od tematyki życia drobnego przedsiębiorcy. Czy to się zmieni i wrócę do pisania tutaj. Szczerze mówiąc nie wiem, ostatnio mam mało motywacji do pisania o firmie (może to zmienicie... Drodzy Czytelnicy).



Dla kogo ja piszę ten blog w ogóle?

Zdecydowana większość Polaków nie chce własnej firmy, 95% poznanych przeze mnie ludzi nie chce być niezależnym przedsiębiorcą.

Miałem okazję rozmawiać z wieloma ludźmi, młodymi, tuż po studiach lub osobami starszymi, jednak na krawędzi zmian kariery zawodowej. Kilka osób w słabej sytuacji tj. ze słabymi perspektywami, lub ze śmieciową umową i z brakiem perspektyw rozwoju w obecnych miejscach pracy namawiałem do zerknięcia przychylniejszym okiem na możliwość założenia własnego małego biznesu....

...a gdzie tam! Mówienie jak do słupów. Owszem... niby racja... ale jednak przydałby się ETAT!!!

Polacy, takie mam wrażenie, przywiązani są do koncepcji etatu jak chłop pańszczyźniany do szlachcica. Nawet podły etat jest lepszy niż RYZYKO posiadania własnej firmy. Nawet nędzna pensja jest lepsza niż perspektywa większego aczkolwiek NIEPEWNEGO zysku.

Zatem ponawiam pytanie o pisanie tego bloga. Kto jest potencjalnie chętnym czytelnikiem, aby czytać o czymś takim jak przemyślenia osoby prowadzącej firmę?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...