tag:blogger.com,1999:blog-8998463487467038538.post6025440005709185939..comments2023-07-02T06:56:56.776-07:00Comments on Założenie Firmy: Moja pierwsza praktyka zawodowa.Unknownnoreply@blogger.comBlogger7125tag:blogger.com,1999:blog-8998463487467038538.post-49160631320816461782013-06-05T05:34:07.178-07:002013-06-05T05:34:07.178-07:00To prawda znajomości trochę pomogły... ale będąc n...To prawda znajomości trochę pomogły... ale będąc na praktyce, sam, swoim podejściem do ludzi i otwartością narobiłem sobie znajomości. Ostatnio dzwonił do mnie kolega z działu BHP właśnie i pytał czy już mam papiery bo ma dla mnie robotę jako BHPowiec w 100 osobowej firmie "biurowej". Dlatego trzeba pamiętać by "rozpylać" wokół siebie pozytywną aurę a wróci to do nas z podwójną siłą. Uważam że istnieje coś takiego jak karma ;) Może u innej osoby, nieśmiałej i cichej nie było by tak dobrze i po skończeniu praktyk dalej by była na Pan ze wszystkimi. Ja tak nie potrafię i latałem po biurach, rozmawiałem, dopytywałem, herbatkę wypiłem, rozmowy schodziły często na życie poza zawodowe. Okazało się że są rzeczy które nas łączą. I tak w niedługim czasie relacje wyglądały: No siema Marcin! Dużo dzisiaj roboty? Może pomóc Ci z tym raportem? Idziesz dzisiaj na kwas(wydział kwasów) może? To się zabiorę. O której na obiad śmigasz? To może moim pojedziemy bo wczoraj Twoim jechaliśmy? No i jak Rafał sprzedałeś auto? Za czym się rozglądasz? I tak w kółko :) Paweł / Blog o oszczędzaniu.https://www.blogger.com/profile/10570265529602848276noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8998463487467038538.post-70757534012770416952013-06-03T02:33:37.675-07:002013-06-03T02:33:37.675-07:00cieszę się, że niektóre praktyki okazały się w mia...cieszę się, że niektóre praktyki okazały się w miarę realne tak czy inaczej kserowania dokumentów i robienia kawy nie można nazwać praktyką zawodową - choć pewnie i w durnych szczenięcych czasach z przenoszenia papierów w biurowcu byłbym zadowolony<br /><br />ja po fiasku mojej praktyki przeszedłem do pracy serwisanta-informatyka, z dużym odsetkiem "szmaty w ręku", o czym kiedy indziej<br /><br />uczyłem się, jednocześnie zarabiając, a elementy umiejętności kontaktowych wykorzystałem w kolejnej pracy<br />Administrator blogahttps://www.blogger.com/profile/08424494417761833395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8998463487467038538.post-91795236781448789702013-06-02T23:56:52.650-07:002013-06-02T23:56:52.650-07:00Miałam trzy rodzaje praktyk, na różnych rodzajach ...Miałam trzy rodzaje praktyk, na różnych rodzajach uczelni - opiekuńcze - żłobkowo/szpitalne - praca po 7 godzin, na pełnych obrotach umysłowych i siłą rzeczy fizycznych też, bo choć latanie ze szmatą nie należało do obowiązków, przy dzieciach trzeba być aktywnym - to była ogromna szkoła. Po dwa miesiące na każdym roku i raz w tygodniu na kilka godzin przez resztę czasu plus wolontariaty w różnych instytucjach opiekuńczych. Taka praca nie może być na pół gwizdka, nie mogą kazać się tylko przyglądać i nie mogą na to pozwolić.<br /><br />Drugie - informatyczne - też 7 godzin, ale tylko jeden miesiąc. To było to o czym się wspomina tu i u Rafała - nie tyle kserowanie, ale równie nudne dla stałych pracowników zajęcia jak tworzenie bazy danych klientów. Choć dostałam też jeden ambitny projekt, z którego firma potem miała korzystać w celach marketingowych, ale nadal nie było to nic wspólnego z moją specjalnością i tak naprawdę - nie dziwię się - nikt nie da mi grzebać przecież w systemach i komputerach poważnej firmy, nikt nie da mi zaglądać w zabezpieczenia, podglądać rozwiązań. To byłoby sprzeczne z jakimikolwiek zasadami bezpieczeństwa :)<br /><br />No i trzecia - nauczycielska - z uwagi na równoległe zajęcia na innych uczelniach, fikcyjny program praktyk zaproponowany zresztą przez wykładowcę od dydaktyki, piecząteczka, szkoły docelowej na oczy nie widziałam.<br /><br />W każdym razie oczywistym dla mnie jest, że te praktyki są potrzebne, równie oczywistym, że nie zawsze możliwe i najbardziej oczywistym, że darmowe - za wiedzę praktyczną się płaci. Dawnymi laty zawodu uczyło się od majstra i dopiero po wyzwoleniu szło na swoje. Uczyło latami. A teraz przez miesiąc czego się można nauczyć?<br /><br />Dobrym systemem były zawodówki - od szmaty z miotłą i przyglądania, przechodzili w końcu do praktyki, uczyli się rzeczywiście - ale kosztem wiedzy ogólnej (lekcie 3 razy w tygodniu). Uczniowie zawodówek za konkretną pracę na tych praktykach dostawali wynagrodzenie. Małe, ale było. Ale to nie był miesiąc. To były dwa-trzy lata praktycznej nauki.<br /><br />Dagmara Hennighttps://www.blogger.com/profile/15766526711567291170noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8998463487467038538.post-84105352579542484392013-06-02T15:51:01.230-07:002013-06-02T15:51:01.230-07:00trafiłeś na dobrą fuchę w KGHM, może się nawet da ...trafiłeś na dobrą fuchę w KGHM, może się nawet da zaczepić na przyszłość (pomogła rodzina czy nie? :> no właśnie)<br /><br />sam czasem mam second thoughts na temat tego, czy aby sensownie podbijałem Poznań, bez żadnych znajomości i pleców, karkołomnie...<br /><br />ale jak popatrzę na stan obecny te myśli przechodzą :)<br /><br />co jak co u nas w Zagłębiu można się urządzić, poczynając od praktyki sensowniejszej niż podawanie papierów na ksero w poznańskim bankuAdministrator blogahttps://www.blogger.com/profile/08424494417761833395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8998463487467038538.post-55339935506964499072013-06-02T14:38:55.427-07:002013-06-02T14:38:55.427-07:00W moim przypadku było inaczej. Dziwię się że ze zd...W moim przypadku było inaczej. Dziwię się że ze zdziwieniem piszecie że praktyka jest nieodpłatna. Co to jest jeden miesiąc? U mnie na uczelni wymagają jednego miesiąca i nikt nawet nie zająknął :) Duży odsetek nawet nigdzie nie było tylko robili fikcyjny dziennik praktyk i szli po pieczątkę i podpis. Ja miałem praktykę w Hucie Miedzi w dziale BHP (miesięczną). Przez ten okres zwiedziłem całą Hutę I i kawałek Huty II, uczestniczyłem w notatkach remontowych, zebraniach inwestycyjnych (z dyrektorami największych firm połączonych z kombinatem), prowadziłem szkolenie okresowe, przeprowadzałem rutynowe kontrole na terenie huty, zapoznawałem się metodologią pracy służby na hucie, jeśli uczestniczyłem w zebraniu jakiegoś przedsięwzięcia podpisywałem się na liście osób sprawdzających zachowanie procedur, na terenie huty byłem ubrany jak każdy inny bhp'owiec i ludzie z nadzoru/kierownictwo. Może to trochę mydlenie oczu ale pod nadzorem mojego opiekuna przez ten jeden miesiąc czułem się jak pracownik w ww dziale. Przez 3,5 roku robienia INŻ nie nauczyłem się tyle ile przez ten jeden miesiąc...Paweł / Blog o oszczędzaniu.https://www.blogger.com/profile/10570265529602848276noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8998463487467038538.post-31763256366336949292013-06-02T13:14:13.916-07:002013-06-02T13:14:13.916-07:00w mojej karierze oczywiście zdarzyło mi się pracow...w mojej karierze oczywiście zdarzyło mi się pracować za darmo<br /><br />już w okresie po rzeczonej obowiązkowej praktyce i opisanych w artykule perypetiach jakimś przypadkiem załapałem się na krótki epizod w jednej firmie - skorzystałem - po kilku dniach zaledwie odechciało mi się pracować za friko<br /><br />nie warto<br /><br />zdecydowanie praca za darmo do niczego nie prowadzi i nie zwiększa puli wiedzy i doświadczenia zawodowego<br /><br />praca za darmo jest warta tyle ile wynagrodzenie za nią<br /><br />nicAdministrator blogahttps://www.blogger.com/profile/08424494417761833395noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8998463487467038538.post-25393194697139263852013-06-02T12:19:10.912-07:002013-06-02T12:19:10.912-07:00Właśnie zrobiłam praktykę w banku X. Nikt mnie do ...Właśnie zrobiłam praktykę w banku X. Nikt mnie do tego nie zmusił, na studiach magisterskich nie mamy takiego obowiązku. Zachęciła mnie do tego opinia koleżanki, która odbyła praktykę w tym samym banku. Koleżance się podobało, twierdziła, że miała zadania bardziej odpowiedzialne od kserowania i parzenia kawy. Więc idę. W ciągu 1,5 miesiąca, czyli ponad 100 godzin zegarowych, moim najbardziej odpowiedzialnym zadaniem było porównanie wydruku z sejfu ze wpisami w książce ewidencji oraz opisanie znalezionych błędów. Poza tym: kserowanie, odwalanie kampanii za pracownice (wyszukiwanie klientów w systemie, pisanie listów, ich wydruk, stemplowanie kopert), zszywanie dokumentów, układanie segregatorów i dokumentów - sama bajka. Koledzy i koleżanki praktykanci jeszcze się płaszczyli chodząc na zakupy dla pracownic i przynosząc im obiadki. Czy się czegoś nauczyłam? Nie. Niczego. Tylko przekonałam się, że nie chcę pracować w takim miejscu. Oczywiście praktyki były darmowe. Poza Warszawą (a w niej nie mieszkam) chyba nie widziałam ofert płatnych praktyk. Cóż, odechciało mi się robić za darmo... Pozdrawiam, Magda<br />Anonymousnoreply@blogger.com