sobota, 30 listopada 2013

Prawa autorskie blogera. Skuteczna akcja przeciwko złodziejom treści.

Przez ostatnie dwa tygodnie walczyłem z osobami, które po prostu skopiowały sobie moje artykuły na swoje strony www, np. strony firmowe. Nie trzeba chyba nikomu wyjaśniać, że są to wymierne straty dla autora.

 
Oczywiście istnieje możliwość pozwania tych osób i po udokumentowaniu kradzieży, wygrania, a nawet osiągnięcia korzyści finansowych z faktu kradzieży treści, jednak nie miałem na to czasu. Jeden z blogów, które tworzę, a na który chciałem skopiować treść z wcześniej tworzonego serwisu wymaga błyskawicznego działania, tu i teraz. Jak najszybszego wykasowania "skradzionej" treści i umieszczenia jej pod moim nowym adresem.

Generalnie działanie było szybkie, proste i niemal bezproblemowe. Nota prawna do właścicieli serwisów z powołaniem się na źródła i przytoczenie odpowiednich paragrafów Prawa Cywilnego oraz Kodeksu Karnego skutkowało niemal natychmiastową reakcją i przeprosinami administratorów.

W niektórych przypadkach pomogła wiedza o fakcie, że odwołałem się do Google...


...perspektywa zabanowania w wyszukiwarce serwisów, które kradły moją treść, była bardzo motywująca.

Tylko w jednym przypadku, miałem użeranie się z moderatorami forum, którego użytkownik skopiował moje artykuły i twierdził, że to jego twórczość.

Telefon do dyrektora firmy partonującemu owemu forum i szybka piłka. Po zorientowaniu się, że nie mają do czynienia z byle frajerem, grzecznie ustapili.

Podsumowując. Szybka i sprawna akcja pacyfikacyjna, wobec złodziei contentu okazała się skuteczna.

Efektem jest to, że mój coraz lepiej radzący sobie blog, czyli http://dlafaceta.biz/, zyska nową (mojego autorstwa) treść z moich archiwalnych serwisów sportowych. A po uzyskaniu tzw. Google Autorship, każdemu złodziejowi jestem w stanie "zrobić z dupy jesień średniowiecza".

Strzeżcie się złodzieje, autorzy i właściciele firm - znajcie swoje prawa i upominajcie się o nie. To skutkuje.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...