czwartek, 20 grudnia 2012

Masz firmę? Chcesz założyć firmę? Bądź dumny i zachowuj się jak gentelman.

Prowadząc firmę przez lata spotkałem się niejednokrotnie ze strasznym dziadoleniem i żulostwem ze strony właścicieli innych firm oraz ze strony ludzi na wysokich stanowiskach. Niektórzy zachowują się tak, jakby dla jednego czy dwóch groszy byli w stanie człowieka zatłuc, pomijając że takie zachowania są potem przyczyną niechęci ogółu społeczeństwa do krawaciarzy i prywaciarzy, w naszym gronie przedsiębiorców to straszny obciach. Powiem wam o jednej niezłej sprawie...

wtorek, 18 grudnia 2012

Praca w domu lub własny biznes - solidne zaplecze to podstawa

Cykl postów o utracie pracy, własnym biznesie i pracy w domu publikowany na tym blogu w Maju 2011 oczywiście będzie kontynuowany. Po mini-ankiecie wróciłem także do innych tematów, natomiast zgodnie z prośbami kilku czytelników co jakiś czas będziemy dalej omawiać kwestie związane z pracą i własnym biznesem.

Dziś chciałbym abyśmy wyciągnęli wnioski z historii i praktyki.

niedziela, 9 grudnia 2012

Klasa średnia i drobna przedsiębiorczość... oraz jak supermarkety zabijają lokalną gospodarkę.

Po tym jak na moim osiedlu otwarto drugą Biedronkę padły cztery pobliskie sklepiki. Podobny los spotkał trzy małe sklepy na osiedlu kolegi, gdzie otwarto Polo. Przykładów można mnożyć - pisałem już kiedyś o podobnym efekcie. Prawda jest taka, że duże korporacje wycinają w pień drobny handel, który mógłby być ostoją jakiejś drobnej przedsiębiorczości, zalążkiem jakiejś klasy średniej.

sobota, 17 listopada 2012

Freelancing, home office, mikrofirma.

Kiedyś moje marzenia o pracy w korporacji rozbiły się, czy też zostały zweryfikowane przez dwa czynniki. Po długim czasie ta weryfikacja okazała się dla mnie pozytywna. Jakie to były czynniki?


Edycja. dużą część postu przeniosłem na zupełnie nowy blog na własnym, profesjonalnym hostingu, zapraszam:
http://oszczedzanie.info.pl/blog/freelancing-biuro-w-domu-wlasna-firma-czyli-jak-sie-zaczelo/



Poniżej już nieco nieaktualne, ale dotyczy użycia anglicyzmów w tekście...

P.S. Wiem! Dotychczas sam promowałem puryzm językowy na R-O, ale większość czytelników zgodziła się także z tym, że w pracy/biznesie nie ma co się bawić w prof. Miodka - tu chodzi o załatwienie sprawy.

P.S.#2 Nie muszę oczywiście łatać do drugiego zdania wstawką angielską, aby udowodnić, że umiem coś naskrobać w tym języku. Dla niedowiarków mój nieco luzacki blog linuksowy w wersji angielskiej: http://linuxeurope.blogspot.com/



piątek, 16 listopada 2012

Jaki biznes założyć? Jaka firma przyniesie zysk?

To pytanie zadaje sobie na pewnym etapie większość z nas. Tutaj warto sobie przypomnieć kilka podstawowych prawd.

niedziela, 4 listopada 2012

Oszczędzanie czasu właściciela malej firmy.

Pijąc kolejny kubek czegoś ciepłego zastanawiam się nad serią małych pomysłów i usprawnień pozwalających w sumie oszczędzić czas. Zebrane razem, po przeliczeniu przyniosłyby realny i zadowalający wynik w postaci oszczędzonych minut, godzin, itp.

piątek, 19 października 2012

Sierotki Marysie po studiach wyższych. Idiotyzmy na studiach dziennych, których doświadczyłem,


Ten krótki post jest zainspirowany wypowiedzią kol. arszu na temat 'praktyków' po studiach:

Co do szkolnictwa, z moich obserwacji i przebywania z takimi „wykształciuchami” na dzień dzisiejszy to najlepsi są ci co kończyli technika tudzież zawodówki, itd. poszli do pracy i studiowali zaocznie. Mają najlepsze rozeznanie teoria a praktyka. Fakt że nigdy nie wchłonęli tyle wiedzy co na dziennych bo, na to czasu nie mają ale z kolei lepiej wiedzą co im jest przydatne czego warto się uczyć co olać i tylko zdać. Potem są od razu pełnowartościowymi inż. mgr. doświadczeniem również życiowym a nie takie sierotki Marysie z rozbuchanymi ambicjami i sianem w głowie ;)

wtorek, 16 października 2012

Założenie firmy – jaka księgowość?

Niestety w Polsce biurokracja jest zjawiskiem powszechnym. Tysiące papierów, które trzeba przechowywać przez długi okres czasu skutecznie mogą napsuć krwi dla każdego przedsiębiorcy. Dlatego tak ważne jest, żeby dobrać sobie odpowiednią księgowość. Najwłaściwszym do tego momentem jest założenie firmy.

Oczywiście, początkujący biznesmen może, celem cięcia kosztów, chcieć samemu prowadzić akta. Niestety, w praktyce jest to tak skomplikowane, że szkoda tracić na to czasu. Podatki, ubezpieczenia społeczne i rachunkowość posiadają tak skomplikowany system prawny, że bardzo łatwo jest o błąd. Lepiej zlecić księgowość profesjonalistom, a samemu zająć się dziedziną, dla której zdecydowaliśmy się na założenie firmy.
Kolejnym wariantem jest zlecenie rachunkowości zewnętrznej firmie. Mamy tutaj dwa warianty.
Po pierwsze, możemy zdecydować się na tradycyjne biuro rachunkowe. Zaletą takiego rozwiązania jest to, że możemy spotkać się z osobą prowadzącą księgowość osobiście. W związku z tym nasze potrzeby zaspokajane są bardziej indywidualnie. Minusem jest wyższa cena, a także konieczność ciągłego przebywania w okolicy biura. Zdecydowanie nie jest to rozwiązanie dla osób które zdecydowały się na założenie firmy w celu świadczenia usług przez internet.
Drugim wariantem jest wykupienie sobie rachunkowości w sieci. Do wyboru mamy wiele wariantów, które różnią się bogactwem opcji, no i oczywiście ceną. Generalnie zasada jest taka, że im internetowa księgowość tańsza, tym więcej musimy robić sami. Wybór jest naprawdę szeroki, od prostych programów do fakturowania, po przeniesienia całej „papierologii” do zewnętrznej firmy. Z pewnością zaletą takiego rozwiązania jest to, że usługi świadczone są nam bez wychodzenia z domu. Jest to więc najlepszy wybór dla różnego rodzaju wolnych strzelców pracujących przez sieć.
Jak więc widzimy, założenie firmy to nie tylko dobry biznesplan i sztuka zdobycia klientów, ale także zapewnienie przynajmniej minimum zaplecza biurowego. Niestety, póki co księgowość stanowi nieodłączny element polskiego biznesu, i szybko się to raczej nie zmieni. Dlatego też warto zadbać o to, żeby ten element prowadzenia własnego interesu działał jak najlepiej.

P.S. Zapraszam na konkurs: http://racjonalne-oszczedzanie.blogspot.com/2012/10/ogaszamy-nowy-konkurs-racjonalnego.html, działajcie :) w sumie nic trudnego napisać krótko, jak się ostatnio coś udało zaoszczędzić, a nagrody fundowane przez sponsora są fajne :)

wtorek, 18 września 2012

Pomysł na biznes - ogrodnictwo i koszenie

Kiedyś jeden z moich biznesów rozpocząłem słuchając skarg jednego z przedsiębiorców na trudność z zamówieniem usługi XYZ dla firm. Praktycznie nie było chętnych specjalistów do wykonywania usługi XYZ. Obecnie firmy po części zwąchały usługę XYZ, a po części przestała się ona opłacać ze względu na zmiany technologiczne sprzętu i ja już się tym od dawna nie zajmuję.

Czym była tajemnicza usługa? Wybaczcie, pewien pakiet pomysłów i rozwiązań jestem skłonny pozostawić tylko do swojej dyspozycji. W razie ponownego wejścia w branżę usługa XYZ znów będzie stanowiła część mojej oferty, choć już tylko uzupełniający, ale po co mam sobie hodować jakąkolwiek konkurencję? :D


Jednak ogrodnictwem na razie nie jestem zainteresowany, mam raczej ciągoty do technologii oraz IT, więc dlaczego wam o tym nie napisać?

Tymczasem na lokalnym rynku zauważyłem jedno - deficyt fachmanów wszelkiej maści, deficyt chętnych na usługi ogrodnicze oraz koszenie traw (kosiarze). Nieliczne firmy zajmujące się tym w mojej okolicy mają się bardzo dobrze, co widać po samochodach, sprzęcie i innych detalach widocznych dla mojego wprawnego oka.

Autentycznie mieliśmy poważne problemy, aby zamówić tak banalna usługę jak wykoszenie kawałka ugoru, dużej działki budowlanej i spryskanie brukowanego terenu roundapem. Więcej czasu zajęło szukanie i proszenie się fachowców, a większe firmy były zajęte wielkimi kontraktami, kosząc non stop dla spółdzielni na przykład.

Fachowiec, który łaskawie zgodził się wykosić kilkanaście arów ugoru dal taką cenę, że Ojciec pojechał do Castoramy kupił kosiarkę spalinową z kompletem żyłek i noży, zostało na przysłowiowe piwo, paliwo i nawet jeśli policzyć czas to się bardzo opłaciło.

Tak więc, moi drodzy, młodzi i dynamiczni - jeśli starszy pan poradził sobie z tą pracą i wy dacie radę - róbcie biznes!

P.S. ...a na Korzystnych Zakupach jest już nowy post: Inwestycje w nieruchomości na wsi.
Kliknij i poleć innym ten artykuł. Dziękuję :-)

czwartek, 13 września 2012

Sprzedaż. Jak to robić dobrze. Własny biznes.

Są dwie drogi dobrej sprzedaży swoich produktów i usług, jeśli je zignorujemy nie uda nam się osiągnąć jakiegokolwiek powodzenia w interesie.

Pierwsza droga to Mistrz Ściemy. Opanowujemy to wszelkie techniki psychomanipulacji, marketingu, kłamstwa, kitu i co tam jeszcze mamy. Regularnie uczęszczamy na szkolenia technik sprzedaży, PR, itp. Dochodzimy do mistrzostwa, wciskania kitu bez zająknięcia, sprawiania wrażenia 100% wiarygodnych, przekonanych, entuzjastycznych - zupełnie nie ważne jest tutaj co sprzedajemy. Słaby (na ogół) produkt w razie kłopotów zamienimy na Y po jednym szkoleniu produktowym. Mistrzami Ściemy są według mnie guru niektórych MLMów, ubezpieczyciele, finansiści, politycy i ludzie z ich sztabów. To jednak droga nie dla każdego.


Druga droga to Wiarygodny Profesjonalista. Droga psychologicznie o wiele łatwiejsza i możliwa do osiągnięcia przez większość z nas, jednak wymagająca pracy i realnego zaangażowania. Można to naturalnie wspomagać technikami z punktu pierwszego - ale to będzie jedynie wspomaganie, a nie istota sprawy.

1. Kiedy idę na siłownię i obserwuję trenera, chcę świadomie, lub podświadomie wiedzieć, że ten człowiek wie, co przekazuje ludziom. Patrzę na jego mięśnie i widzę, co jest warta jego wiedza.

2. Kiedy idę na popołudniowy trening sztuk walki - to chcę widzieć, że trener jest wysportowanym, silnym mężczyzną (a nie piwnym papciem z brzuszkiem pierdzielącym o chińskiej mitologii). Najlepiej mundurowym lub ochroniarzem, który nie raz realnie bierze udział w interwencjach - np. jak kibole roznoszą lokal.

4. Kiedy rozmawiam z nauczycielem niemieckiego - chce człowieka, który bywa w Niemczech, czasem tłumaczy, a w ogóle przepracował jako student 6 lat w Niemczech, mówi bez polskiego akcentu. Ma w Niemczech rodzinę, a w ogóle miał babcię niemieckojęzyczną... itp.


5. Kiedy idę do zielarza kupić ziółka, wiem, że jest to człowiek, który siedzi w branży już 20 lat. Wyleczył ziołami swojego chorego ojca, żonę i psa. Sam regularnie bierze preparat X i Y który sprzedaje klientom, co sprawia, że czuje się dobrze i ma dużo energii. Gość ma taką wiedzę i tak mu to dobrze idzie, że osiągnął na tym sukces - przeniósł się z budki kontenerowej do eleganckiego sklepu w nowej developerskiej dzielnicy - i jak się do zielarni wchodzi - to jak do profesjonalnej apteki. Zielarz poza tym wyleczył mojego ojca z problemów nerkowych - więc dla mnie jest 100% zaufany. U niego dla wspomagania treningu kupię kozieradkę i siemię lniane, bez zastanawiania.

Przykłady można mnożyć, ale na pewno dobrze już rozumiecie co mam na myśli.


poniedziałek, 3 września 2012

Skuteczna reklama musi mieć rozmach. Jak się zareklamować tanio i skutecznie.

Całkiem niedawno rozmawiałem sobie z kol. Mariuszem na temat reklamy jego korepetycji z historii. Co jak co jest to 'produkt' dość niszowy, znacznie łatwiej jest rozkleić kilkadziesiąt ogłoszeń i sprzedać np. telewizor niż przy tej samej ilości ulotek zaoferować tak niszową usługę jak korepetycje z historii.


Napisałem koledze, że 100 ogłoszeń to jest dla mnie dokładnie tyle co nic. Jaki jest cykl życia tych ogłoszeń - to kolejne pytanie! Przypuszczam, że większość z nich zostanie zerwana w dzień powieszenia, a w moich okolicach całkiem prawdopodobne jest wejście z konflikt ze strażą miejską i rożnymi administratorami nieruchomości, jeśli zdecydowaliśmy się reklamować 'na wariata'.

Kolega mieszka w mieście 30-tysięcznym. Według mnie na takie miasto powinno iść 10000 ulotek, chociażby czarno białych na papierze zwykłym, pierwszym rzutem 2500-5000 pozostawionych legalnie w lokalizacjach premium. Reszta powrzucana do skrzynek, przynajmniej w 'lepszych' dzielnicach/osiedlach.

Rzuciłem przykład kolegi, ale wielu z was ma inne pomysły na biznes, własne sklepiki, usługi. Chciałbym was tu nieco ocucić jeśli zakładacie/założyliście biznes i myślicie, że kilkadziesiąt starannie wycyzelowanych i wydrukowanych w domu reklam sprawi, że biznes wystartuje jak rakieta.

Aby wystartować ze zwykłym stacjonarnym sklepikiem specjalistycznym w takim miasteczku jak mieszka kolega trzeba na pierwszy ogień puścić min. 10 tysięcy ulotek (lub analogiczną reklamę jeśli chodzi o nakład), których koszt w najtańszej edycji to ok. 300 zł + koszty dystrybucji.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Bezpieczeństwo i pewność w biznesie.

Właśnie otrzymałem miłą-niemiłą wiadomość od ważnego klienta - jednego z wielkich graczy w Polsce, wobec którego oczywiście jestem tylko małym pionkiem w jednym z pobocznych regionów.

Otóż jest miło, bo wyniki mojej pracy okazały się satysfakcjonujące, ponadprzeciętnie dobre. Zadanie zrealizowane w 100%.

Wiadomość jest jednocześnie niemiła, bo oznacza to "odłożenie dalszej współpracy na czas nieokreślony", czyli po prostu - koniec zleceń i przelewów. Oczywiście pozostał dobry klimat, pozostały solidne referencje, relacje z osobami na szczeblu kierowniczym - ale de facto jestem na lodzie i muszę iść dalej.

Ale czy to jest pierwszy raz?

Nie. Tak właśnie jest w biznesie prowadzonym samodzielnie - nie masz ŻADNEJ pewności co do dnia jutrzejszego, co do sytuacji na rynku. Nie wolno się przywiązywać do danych rozwiązań, trzeba szybko reagować, trzeba okazać się drapieżnikiem silniejszym i szybszym niż reszta!

I ja to właśnie w sumie lubię!!! Znacznie bardziej niż życie ustalone i zaplanowane do grobowej deski. Stabilność w niestabilności! Ale czy TY też tego chcesz???





piątek, 17 sierpnia 2012

Czy jest sposób na zarobienie w internecie 300 zł miesięcznie (lub więcej)

Dzisiejszy post jest odpowiedzią na pytanie Czytelnika: Zna ktoś może sposób na zarobienie 300 zł przez miesiąc w Internecie ? ;)

Jasne, ja oczywiście znam uczciwy sposób na zarobienie i 300 zł i nawet więcej jeśli trzeba... to jest sprzedaż usług i produktów w Internecie. Według mnie po prostu musisz wykorzystać stronę www i różne mechanizmy internetowe do zaoferowania i sprzedaży realnego produktu lub usługi. Ja nie raz w necie w ten sposób zarobiłem - ale to jest normalna, ciężka praca i często niewdzięczna, choć jak się ma dobre opinie i podziękowania od wielu klientów to oczywiście jest miło.

Mniejsza o to co zdarzało mi się sprzedawać kiedyś (obecnie, co mogę wam powiedzieć, sporadycznie rzeczy używane, obecnie bardzo często lokaty oszczędnościowe), ale każdy 'internetowy przedsiębiorca' coś takiego musi sobie znaleźć. Swój produkt, swoją niszę, swoją usługę.

Różnych Bogatych Ojców można sobie poczytać do poduchy po dniu pracy, jest to całkiem pożyteczna lektura, bo uczy jak wydawać mniej niż się zarabia oraz jak mądrze kierować przepływem pieniądza.


Podsumowując, te 300 zł więcej polega na tym, ze po regularnej pracy siadasz do netu i pracujesz dalej - jeśli wysyłasz produkt materialny oznacza to także częste wypady na Pocztę lub spotykanie się z kurierami. Jeśli oferujesz produkt niematerialny /informacja, dane, usługi/ bycie do dyspozycji klientów w pewnych godzinach przynajmniej pod telefonem.

W każdym przypadku wykonujesz realna pracę - tak jakby poszedł po prostu na dodatkową robotę po godzinach do znajomego biura czy sklepu w realu.

Jasne, jest trochę swobodniej, ale i tak musisz pracować - jak leniuchujesz - nie zarabiasz. Co więcej czasem możesz ciężko pracować, a i tak nie zarabiasz.

Tak to mniej więcej wygląda. Co Ty na to Drogi Czytelniku?

sobota, 11 sierpnia 2012

Sukces w firmie - autoprezentacja i zapach

Temat markowych, silnych, trwałych zapachów w pracy był kilkakrotnie poruszany - chyba większość z nas zgodziła się z tym, że wyrazisty, mocny i markowy zapach lepiej zostawić sobie na randkę....


Tymczasem według mnie ważny jest też "naturalny" zapach ciała, którego NIE zamaskujemy do końca nigdy...

Wpis uaktualniony i  przeniesiony: http://zarabianiepieniedzy.eu/blog/wlasciwy-zapach-w-pracy/

czwartek, 9 sierpnia 2012

Bezwzględność oraz typ "głupiomądry".

Bezwzględność to jest psychologiczna cecha, którą często obserwuję wśród ludzi prowadzących biznes. Po latach prowadzenia biznesu człowiek nabiera grubej skóry, zmienia się i czasem staje się bardziej bezwzględny.

Dlaczego tak jest? Z jednej strony dają przedsiębiorcy popalić klienci, z drugiej męczą ich urzędy, służby, szeroko pojęte państwo i układ, z trzeciej strony doją ich bankierzy. Biznes to jest w pewnym sensie walka i musimy o tym pamiętać.

Mimo lat w biznesie staram się jednak zachować jakiś złoty środek - coś między byciem stanowczym i bezwzględnym a byciem "w porządku". Niestety często przekonuję się, że kto ma dobre serce, musi mieć twardy tyłek, więc może odrobinę przesunę się w stronę zimnego drania? Kto wie?


Z innej beczki - uważam, że psychologia jest bardzo istotna w prowadzeniu biznesu, może nawet ważniejsza niż umiejętności finansowe, dlatego trochę na moich blogach jej jest.

Znam osoby które są tzw. głupiomądre - i może w jakiejś mierze sam taki kiedyś byłem. Chodzi o to, że jesteś mocny w jakiś umiejętnościach zawodowych, naukowych, technicznych, ale nie wychodzą ci relacje z ludźmi, relacje biznesowe, sprzedaż, prowadzenie biznesu...

...ale takie osoby mogą się wiele nauczyć. Można wyjść na swoje....

czwartek, 2 sierpnia 2012

Motywacja w prowadzeniu biznesu.

Dopiero co na blogu sportowym odświeżyłem artykuł o wysokiej motywacji w treningu i pomyślałem też, że przydałoby się napisać coś takiego odnośnie biznesu.

Ostatnio was nie rozpieszczałem i w net leciały same gorzkie słowa odnośnie biznesu, ale niestety tak jest. Moja historia to wydawałoby się pasmo porażek i nieudanych interesów, załamka i motywacyjne dno. Natomiast fakt jest taki, że z wielu pomysłów można zrealizować tylko kilka, i to nie w takim kształcie w jakim to pierwotnie sobie wyobrażaliśmy.

Po prostu trzeba nad tym przejść do porządku dziennego i skoro 95% interesów idzie na różnym etapie realizacji w kanał - to trzeba skupić się na tych udanych 5% i te pomysły doprowadzić do rozkwitu i sukcesu. Proste?


Serial BSG pozwolił mi ogarnąć się w ciężkim okresie. To dobra metafora.
Właściwie ten cały serial jest o poradzeniu sobie z ciężką sytuacją.


Oczywiście wymaga to odpowiedniej konstrukcji psychicznej, oślego uporu i pewnej dozy pozytywnego myślenia o sobie. Czasem oczywiście czynniki motywacyjne pomagają.

Czy da się czynniki motywacyjne, które opisałem na blogu sportowym zastosować do psychologii biznesu? To jest dobry dylemat!

wtorek, 31 lipca 2012

Mówić o biznesie... i nie mówić o biznesie. Jak prawidłowo rozpocząć biznes.

Biznes jest bezwzględny. Biznes nie wybacza słabości. Biznes cię nie przytuli i nie poklepie po ramieniu w chwili kryzysu.

Biznes natomiast szybko doprowadzi Cię do pionu i klepnie w leniwy tyłek...

Ten post to chwila refleksji o tym co mówić, a czego nie mówić o biznesie. Otóż moim zdaniem biznes wymaga odrobiny dyskrecji - pomysły w biznesie są na wagę złota, a złota się ot tak przecież nie rozdaje. Informacja jest kapitałem, informacja jest również czymś, co może nasz pogrążyć, albo wybić na wyżyny sukcesu.

Kiedyś, dawno temu, przedwcześnie zdradzona informacja doprowadziła do falstartu mojego interesu - straciłem przez to pozycję zawodową, straciłem przyjaciół i znajomych a mój za szybko rozgłoszony biznes padł. Falstart.. a nawet niezłe pierdyknięcie głową w mur... Wynikało to z przekonania, że osoby w moim otoczeniu są uczciwe i mają szczere zamiary. Ale naiwne myślenie? Heh...

Niestety... pozwoliłem bowiem moim kolegom z ekipy znajomych, na zbyt duży wpływ na moje plany biznesowe  i udzieliłem im zbyt wielu informacji. Przyjaciele zrobili mnie w konia.



Z drugiej strony moja kariera stricte zawodowa, jej początki, to pochwycenie pomysłu, o którym ktoś dużo rozmawiał, planował, chwalił się, a którego to pomysłu ktoś nie zbyt szybko podjął. Może w chwili, kiedy pierwszym razem niedyskrecja i nadgorliwość spowodowała moją porażkę, w drugim przypadku cudza niedyskrecja i nieprzeciętna opieszałość innej osoby spowodowała mój sukces. Nie wahałem się ani chwili podjąć okazji.

Biznes, nawet mały biznes, jest czasem bezwzględny.

Dlatego, podsumowując, nie jestem zbyt chętny do bardzo szczegółowego dzielenia się z kimkolwiek informacjami biznesowymi i raczej piszę o ogólnych mechanizmach i sytuacjach, które inteligentna osoba będzie umiała wykorzystać na swoją korzyść.

P.S. Jednym z interesów, który mi kiedyś nie wypalił przez wiele czynników, także informacyjnych, była działalność w sferze sportowo-medialnej - tutaj jednakże sprawa padła głównie przez brak kapitału. Resztówki usiłuje hobbystycznie odgrzebać na blogu Siłownia, fitness, sport...

poniedziałek, 30 lipca 2012

Jak napisać CV?

Dzisiejszy krotki post nie będzie uniwersalnym instruktarzem jak napisać CV, ale raczej próbą zauważenia kilku faktów. Może niektórym z was to pomoże?

Dziś odpisywałem blogowemu koledze, który wysłał już kilkaset CV, ale nie dostał ani jednego kontaktu zwrotnego. Zadałem pytanie:

Czy na tych CV dodałeś adres zwrotny, kontaktowy, mail czy nr tel.?

Uwierzcie lub nie, ale ja widywałem CV inteligentów bez zwrotnych danych kontaktowych, albo z głupimi błędami, których rodzina, znajomi i życzliwi nie zauważyli zachwycając się nad starannie wysmażonym CV kandydata.

Trzeba także dobierać wpisy w CV według ważności miejsca - np. do prowincjonalnej gazety/firmy/instytucji trzeba czasem nieźle obciąć doświadczenie, wykształcenie i CV - aby nikt lokalny nie bał się, że będziesz chciał go wygryźć. Oczywiście ta porada dotyczy kandydatów, którzy "spadli z wysokiego konia".



Kolejna zasada to rozmowa i osobisty kontakt: CV się lepiej wysyła, czy podaje raczej już po rozmowie osobistej z dyrektorem czy inna szychą, a przynajmniej miłej pogawędce z panią Danka z sekretariatu. W Polsce to działa najlepiej.

Konkursy CV są urządzane bo tak trzeba, a stanowisko dostaje o ile nie ktoś z kręgu rodziny i znajomych, to na przykład młody kolega, którego dyrektor poznał na tenisie albo siłowni. Hmmm, sam zatrudniłem osoby które poznałem na siłowni - jedną dorywczo, drugą na stałe. CV było tylko wysłane dla formalności - "przekazania danych" i wglądu, ale decyzja w zasadzie już była podjęta.

A jeśli wkurza cię wysyłanie CV i wieczne czekanie na odpowiedź - daj temu spokój i załóż własna firmę - to pouczające doświadczenie.



Mój blogowy kolega wyznał także, że maile do pracodawców wysyła. Odpowiadam następująco:

Generalnie to jest wielki problem, dla Pani Sekretarki wydrukować CV przesłane mailem i podać dalej - no bo np. akurat paznokcie schną po lakierowaniu, albo Sylwia z produkcji przyszła akurat z katalogiem Avon. (Niech się Panie czytające ten post nie obruszą, ja oczywiście lubię zadbane pazurki i zadbane Panie Sekretarki, więc nie potępiam tego. Ot, samo życie!)

Jeśli dana firma rzeczywiście ogłasza nabór - i wysłać mailem trzeba, a potem szybko także Pocztą Polską - co by Pani Sekretarce żywot ułatwić.

Od Pani Sekretarki w firmie duuuużo zależy, więc nawet osobiście złożyć papiery i zakomplementować ją nie zaszkodzi.

Skąd wiem? Ha, z pierwszej ręki :)

Czy warto chodzić na siłownię?

Dzisiejszy post nie będzie garścią sportowych motywacyjnych sloganów, ale czysto biznesowym spojrzeniem na tematykę siłowni.

Tak, chodzę na siłownię, jasne. Wybrana siłownia nie jest jednak przypadkowym lokalem, ale w miarę kulturalnym klubem, gdzie przychodzą ludzie z firm (często właściciele innych firm), którzy chcą się rozruszać po godzinach w przyzwoitych warunkach.

Na siłowni ćwiczę, nie obijam się - ale także nie jestem samotnikiem siedzącym w kapturze, ze słuchawkami na uszach, gibającym się na ławce między seriami - o nie!



Na dobrej siłowni także się rozmawia, nawiązuje kontakty, mnóstwo kontaktów, robi interesy, poleca swój biznes. Oczywiście wszystko długotrwale, powoli, naturalnie - nie wolno uprawiać nachalnej akwizycji!

Sam nawiązałem już kilka kontaktów, zdobyłem mnóstwo informacji na różne tematy, a także zrobiłem kilka dobrych interesów - właśnie na siłowni, oczywiście wszystko na przestrzeni ok. 10 miesięcy - spokojnie, naturalnie, bez jakiejkolwiek nachalności (ludzie nie lubią "akwizycji").

Na przykład: Rozmawiam ze znajomym (treningowym znajomym) co jakiś czas już w sumie kilka miesięcy i czasem dopiero pojawia się pytanie - Jak dzisiaj w pracy... bo u mnie ciężko? A co robisz? No wiesz mam własną firmę w centrum i.... A za tydzień od rozmowy ubijam interes, z którego obie strony są zadowolone.

P.S. Zainteresowanych siłownią zapraszam na blog Siłownia, fitness, sport...

niedziela, 29 lipca 2012

Krotko o blogu...

Ten blog ma być dla mnie odskocznią od firmowej rzeczywistości i odreagowaniem, a dla was przy okazji ciekawym źródłem informacji jak to w życiu przedsiębiorcy bywa. Naturalnie na spostrzeżenia (czasem szczere i gorzkie) ze świata małego biznesu też możecie liczyć :)

sobota, 28 lipca 2012

Oferty pracy Poznań? ...czyli mój start.

Już gdzieś pisałem o swoich zawodowych początkach na blogu głównym, dobrych parę lat temu (naprawdę dobrych parę...) przeglądałem oferty pracy w Poznaniu i cierpliwie wysyłałem swoje CV z różnym skutkiem. Wiem jakie to może być frustrujące.

W czasie różnych perypetii zawodowych i na etapie znajdowania swojego miejsca w tej sferze co jakiś czas trafiałem na biznesowo-karierowe problemy i wiem co to jest stres, frustracja i poczucie bezsilności.

W tych momentach przypominałem sobie te kilka słów, które wypowiedział jeden ze starych wyjadaczy - praktyków biznesowych na jednym z wielu szkoleń i spotkań na które chodziłem.

Te słowa to: Nie szukaj pracy - szukaj klientów.

Mój post o CV to nie ironia, choć to mogło tak zabrzmieć. Obecnie rzeczywiście prowadzę małą (choć to kwestia względna) firmę, i to naprawdę polecam osobom sfrustrowanym bezskutecznym i nieustannym wysyłaniem CV.

Co wam szkodzi spróbować? Brak kapitału? Hmmm... to jest problem, ale jest szereg interesów, gdzie kapitał nie jest kluczowy i które może rozpocząć nawet student na stancji.

Ale własny biznes, początek... to prawdziwa walka. 95% tych waszych genialnych biznesów statystycznie nie ma najmniejszych szans przetrwania. Przykro mi, taka jest prawda - ale na blogach piszę prawdę, a nie motywacyjny "lukier".

czwartek, 26 lipca 2012

Optymalizacja reklamy na blogu.

Jak wielu z osób blogujących mam na blogach reklamy. Co jakiś czas optymalizuję reklamy w celu lepszej skuteczności. Oczywiście traktuję to raczej w kategoriach pouczającej gry komputerowej, niż jako źródło zarobku, nie wierzę bowiem w "zarabianie na blogach" co wyznaje od dawna.

Suma moich wszystkich wpłaconych zarobków z reklam klikalnych z głównego bloga http://racjonalne-oszczedzanie.blogspot.com/ wynosi 46 zł od czego będę musiał jeszcze odprowadzić podatek. Bloguję od ponad półtora roku, mam łącznie ok 350 tysięcy odsłon i kilkaset wpisów.

W kategoriach "zarabiania" w necie jest to kpina. Można to zaakceptować jedynie przy założeniu, że bloguje sobie dla rozrywki i odskoczni od rutyny.

Sieć CpmProfit, dzięki której "zarobiłem" te parę złotych - zawiesiła działalność, więc zabrałem się za optymalizację pozostałych reklam.

Reklamy Google na blogu głównym mogą być tylko tekstowe. Reklamy graficzne zawalały dużo miejsca, wprowadzały chaos graficzny, a ja jestem minimalistą, który lubi odrobinę ładu.


Ładna i zgrabna... reklama... w sam raz...

Zamiast tego wprowadziłem ładne i zgrabne, jak na mój gust reklamy AdTaily. Obecnie tylko dwa boksy, w przyszłości może trzy. Ustawiłem cenę reklam na 49 groszy za dzień, czyli ok 560 odsłon realnych. Daje to mniej niż 1 grosz za ponad 10 odsłon. Wydaje mi się to atrakcyjne dla potencjalnego reklamodawcy, biorąc pod uwagę atrakcyjną lokalizację reklam.

Oczywiście zapraszam do zareklamowania się u mnie :)

Z blogiem "Założenie firmy" z chęcią przyjmę barter.

niedziela, 22 lipca 2012

Reklama za darmo?

Doceniam klientów/czytelników komercyjnych, którzy pragnąc zareklamować swoje usługi dogadują się ze mną przez e-mail, oferując coś w zamian, lub wykupują sobie reklamę AdTaily (na blogu głównym http://racjonalne-oszczedzanie.blogspot.com/). Cena to kolkadziesiąt groszy dziennie.

Dziękuję wam za to drobne, ale sympatyczne wsparcie.

Blog http://racjonalne-oszczedzanie.blogspot.com/ jest niekomercyjny, przynosi zyski z reklam na poziomie mocno symbolicznym, tym niemniej nie rozumiem i nie będę tolerował użytkowników typowo firmowych/komercyjnych wpychających się wszędzie (na moje blogi pomocnicze jak Założenie Firmy, też) ze swoimi linkami i reklamami, próbując zrobić sobie reklamę za friko myśląc, że tego nie zauważę. Ludzie, którzy to robicie, spoważniejcie wreszcie, dorośnijcie! Jak nie umiecie wydać kilkudziesięciu groszy dziennie, to jak chcecie wielkie biznesy robić?

Za darmo można sobie jedynie pomarzyć :)

Wyjaśniam, że nie mam nic przeciwko autorom innych blogów podrzucających swoje linki do mnie - oczywiście wszystko z umiarem. Zasada wzajemności mile widziana.

Mowa tu głównie o tych, którzy prowadzą swoje interesy w necie, sprzedają produkty i usługi, pozycjonują firmowe strony. Czy nie wygodniej współpracować ze sobą, zamiast robić głupie podchody i "sprytne" linkowania? Chętnych do współpracy zapraszam: rwks(małpa)tlen.pl

piątek, 6 lipca 2012

Własna firma - przegrywasz i wygrywasz. Perfekcjonizm.

Perfekcjonistom trudno prowadzić własną firmę. Ja w części jestem perfekcjonistą nastawionym na zwyciężanie i stąd nie jest, czy też może nie było łatwo zajmować się swoim biznesem. Oczywistym jest, że musiałem i nadal muszę budować sobie pewien konstrukt psychologiczny, który umożliwia mi osiąganie sukcesu. (t.j. co jakiś czas przypominać sobie prawidła rządzące tą sferą aktywności.)

Prowadzenie firmy różni się od teoretycznego zadania, które dostajemy do wykonania w szkole t.j. dostajemy równanie, rozwiązujemy je dobrze, dostajemy dobrą ocenę i zaliczenie ćwiczeń na studiach. Jest satysfakcja.

Prowadzenie firmy różni się od pracy na etat w stabilnych warunkach. Na etacie nie jest idealnie, są dymy, pioruny i grzmoty, ale znajomy pracujący na dość stabilnym stanowisku może spodziewać się, że za włożony trud zawsze dostanie zapłatę.



Prowadzenie firmy to raczej walka, albo specyficznie pojęta gra. Nawet wkładając w prowadzenie firmy dużo energii, należytą staranność i starając się dopilnować wszystkiego na 100% zdarza się, że przegrywasz.

Firma to także ponoszenie strat, bo własna firma to zawsze jakieś tam ryzyko. Po latach w biznesie rzekłbym, że straty w firmie są nieuniknione. Czasem straty dość głupie, wynikające z czynnika ludzkiego, naszej pomyłki - czasem oczywiście wynikające z czynnika zewnętrznego.

Prowadząc własną firmę należy nauczyć się przegrywać, akceptować straty i przejść nad nimi do konstruktywnego działania - t.j. wyciągnięcia wniosków i zwycięstwa. :-)

poniedziałek, 2 lipca 2012

Gwarancja na firmę - tylko 12 miesięcy

Niedawno kupowałem dość dużo nowego sprzętu, o ile śledziliście mój blog główny wiecie o moich perypetiach, i przy zakupie (i reklamacjach) okazało się, że zupełnie inne przepisy obowiązują mnie jako klienta firmowego, a zupełnie inne jako prywatnego.


Przy kupnie spodni nie masz problemu.
Przy kupnie np. laptopa dla firmy zaczynają się schody!


Jako klient firmowy nie moglem skorzystać z formalnej pomocy Powiatowego Rzecznika Konsumenta i bezpłatnie przekazać moją sprawę reklamacyjną do Starostwa. Dzięki uprzejmości Pani Rzecznik otrzymałem kilka porad, które umożliwiły mi wygranie sporu, ale bez jakiegokolwiek formalnego wsparcia, dot przejęcia sprawy.

Okazuje się także, że na skutek zmiany prawa wszelkie sprzęty kupione na firmę, nawet na osobę fizyczną prowadzącą działalność mają jedynie 12 miesięcy gwarancji, w szczególnym przypadku możesz w ogóle stracić gwarancję. Problemem jest, że sprzedawcy często o tym nie informują, a dopiero po fakcie okazuje się o co chodzi.

Tak więc jeśli kupujemy sprzęt, którego zepsucie się jest dość prawdopodobne, musimy skorzystać z dodatkowych ubezpieczeń, albo brać go jako osoba prywatna - tyle, że wtedy nie odzyskamy podatku.

wtorek, 12 czerwca 2012

Wyłączenie komórki po godzinach.

Poprzednio pisałem o pełnej dyspozycyjności, na którą musi być gotów właściciel firmy, ale nie znaczy to, że mamy popadać w jakąś hiper-dyspozycyjność. Po pewnym czasie startowym, kiedy dużo spraw się ustabilizuje można spróbować sobie wykroić trochę czasu off-line.

Po pierwsze klient może być zapewniony, że zawsze może wysłać nam e-mail, itp. po drugie możemy prowadzić politykę aktywnej poczty głosowej - rzeczywiście odsłuchiwanej i przez nas respektowanej. Kiedy klient nauczy się, że jego wiadomość głosowa lub mail wysłane "po godzinach" rzeczywiście będą odsłuchane w najszybszym możliwym czasie i będzie aktywna reakcja z naszej strony - ta nasza "dyspozycyjność" staje się prostsza.


...ale dla takich klientek mogę być pod telefonem 24h.

Od starych misiów-wyjadaczy biznesowych nauczyłem się, że poza naprawdę krytycznymi okresami służbową komórkę, tel. stacjonarny i komunikatory internetowe wyłączałem po 22.00 wieczorem i włączałem dopiero 10.00 rano. Oczywiście w żaden sposób nie przeczy temu obrazowi pełnej dyspozycyjności, o którym napisałem w poprzednim poście - bo od reguły 22.00-10.00 jest mnóstwo wyjątków i pozostaje mnóstwo spraw, które i tak musimy załatwić poza wyznaczonymi godzinami kontaktowymi. We własnym biznesie nie ma lekko.

czwartek, 7 czerwca 2012

Pełna dyspozycyjność - 25h na dobę / 8 dni w tygodniu

Własna firma nie kończy się "po fajrancie" jak typowa praca etatowa, własna firma to zabieranie pracy do domu, zabieranie problemów do domu, to zostawanie po godzinach, to branie pracy na weekend i święta. Owszem, własna firma to większa elastyczność czasowa, ale też większa odpowiedzialność.

Mamy dziś święto? I co z tego? Sprawy rodzinne - sprawami rodzinnymi, ale ja i tak muszę trochę popracować - tak się złożyło i nie ma co odkładać. Taka jest rzeczywistość. Mam trochę nieproduktywnych przerw, w których mogę sobie blogować, ale kiedy trzeba pracować, wtedy nie ma zmiłuj. Własna firma = pełna dyspozycyjność 25h na dobę / 8 dni w tygodniu.



Własna działalność gospodarcza to jest często ciężka robota po godzinach i w weekendy - robota, która do tego nie zawsze przynosi efekty! We własnej firmie nie ma nic za darmo - za darmo to możecie sobie popatrzeć na zdjęcie ładnej dziewczyny powyżej i poczytać mojego bloga. Pozdrawiam.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Sprzątanie w firmie i zadbany trawnik

Porządek i najbliższe otoczenie biura to wizytówka firmy, coś co buduje zaufanie klienta i przyjemną atmosferę. Zawsze warto o tym pamiętać - jak wiarygodni bowiem jesteśmy jako partnerzy biznesowi - jeśli podłoga w naszym biurze jest brudna, a otoczenie firmy to bajzel?



Ja to wiem, stąd nacisk na sprzątanie w biurze i chęć znalezienia zaufanej sprzątaczki, ale to jeszcze nie wszystko - otoczenie firmy to całkiem spory kawałek terenu do uporządkowania. Niestety - moi sąsiedzi generalnie nie rozumieją prostej prawdy marketingowej, którą staram się tu przekazać. Ze sprzątaniem i uporządkowaniem terenu jest problem.



Z tego powodu na ile mogę staram się uporządkować przynajmniej bezpośrednie wejście do mnie, nawet ponosząc dodatkowe koszty i czas. Robocizna, robocizną - konieczność zapłacenia ogrodnikowi za zajęcie się skrawkiem trawnika i "skwerkiem" posypanym korą to jedna sprawa - wziąłem to na siebie - ale czy uwierzycie, że w moim otoczeniu - z bogatymi firmami/sąsiadami jest problem aby zrzucić się po 10 zł na nową korę ogrodową? Hmmm... to jest problem

czwartek, 31 maja 2012

Oferty pracy - Dolny Śląsk...

Napiszę dziś coś na temat pracy okiem praktyka - przedsiębiorcy, który pracę daje - przeglądając w internecie "Oferty pracy - Dolny Śląsk" znalazłem kontakt do dziewczyny, która chciała pracować jako hostessa. Umówiłem się, wziąłem ją na próbę i jak na razie sprawdziła się w tej roli. Widziałem jednak, że dziewczyna z chęcią porobiłaby coś więcej - w większym wymiarze godzin, z czym się wiążą także wyższe zarobki.


Zaproponowałem zatem stanowisko pt. "sprzątanie biura" za stawkę godzinową wyższą 2x niż hostessa, z opcją podniesienia stawki w przyszłości. Oczywistym jest dla mnie zapłacenie więcej, jako że praca jest trudniejsza i powiedzmy szczerze - sprzątaczka dla młodej dziewczyny to na pewno nie jest praca wymarzona. Jednak skoro np. jedna z drugą zbiera pieniądze np. na wymarzone wakacje, czy lepsze ciuchy - czemu nie? Dziewczyna była zadowolona.

Po kilku dniach od wstępnej zgody (osoba pełnoletnia!) poświęciłem swój czas, umówiłem się, pokazałem zakres obowiązków i umówiliśmy się już na konkretne sprzątanie dziś. Godzinę przed dostaje telefon - "Ja jednak rezygnuję.". Pytam o powody: okazuje się, że dziewczyna zadowolona z kontaktu z moją firmą i ze mną, zadowolona z dotychczasowej pracy, zadowolona ze stawek... o co chodzi zatem? Matka dziewczyny (pełnoletniej) w ostatniej chwili jednak przemyślała sprawę i kategorycznie zabroniła (pełnoletniej) córce pracy na stanowisku "sprzątanie biura", mimo zaoferowania 2x wyższej stawki. Jaki powód decyzji? "To jest jednak tylko sprzątanie."

Jeśli czytają mnie młodzi, ambitni, szukający ambitnej pracy... zadajcie sobie pytanie. Do jakich prac nadajecie się bez żadnych kwalifikacji, bez żadnych umiejętności, bez żadnego doświadczenia, studiując może Marketing i Zarządzanie w lokalnym koledżu? Kim wy chcecie zarządzać?

Sorka, młodzi i ambitni koledzy i koleżanki - możecie sobie w pokoju u mamy poustawiać pluszowe maskotki czy żołnierzyki i tą "wyborową kadrą" zarządzać po swoich studiach. U mnie zarządzać nikim i niczym nie będziecie, bez pokazania, że jesteście godni zaufania, choćby w najprostszej pracy fizycznej. Fakt, że po waszym sprzątaniu w moim gabinecie nic nie zniknie - nawet jakieś drobne "przypadkiem" zostawione tu czy tam - jest dla mnie lepszym gwarantem waszych kompetencji na przyszłe stanowisko pt. "asystent/asystentka szefa" niż średnia ocen uzyskana przez was w lokalnym koledżu.

Ja w swojej przeszłości zaliczyłem nawet zmywak i sprzątanie w pubie - i to jest dla mnie powód do dumy - a dla was słowo "sprzątaczka" to absolutny dyshonor. Szkoda. Będziecie mieć, niestety, ciężko w przyszłości.

środa, 30 maja 2012

Jak powinien pachnieć właściciel firmy. Drogie markowe perfumy w środowisku biznesowym...

...w jakim środowisku? Chyba na wiejskim weselu nowobogackich, którzy chcą zaimponować jeden drugiemu. Wszystkim, odpicowanym autem, garniturem za kilka tysięcy, wylaniem na siebie tony perfum.

Prostactwo, kicz...
Problem leży w tym, że tak zwane drogie markowe perfumy są często po prostu zbyt mocne - zbyt skoncentrowane. Zamiast przyjemnego zaznaczenia swojej obecności zapachem uzyskujemy dość chamskie narzucenie swojej obecności otoczeniu - a pamiętajmy - nie każdemu nasz zapach musi się podobać.

Fashion Victim - czyli Ofiara Mody.
Nie jeden młody i ambitny zrobił sobie krzywdę, wylewając na siebie za dużo perfum w np. w czasie rozmowy z kontrahentem - a przecież według dziewczyny ten zakup to miała być "dobra inwestycja" dla młodego właściciela firmy. Czy taki "Inwestor" nie pomyślał, że kolejna osoba ziejąca Fahrenheitem, Czarnym Adidasem lub zapachem tego typu po prostu już wywołuje mdłości u klienta? (Taka była szalona moda na te ciężkie zapachy jak ja rozpoczynałem karierę - co drugi chłopak to kupował i lał ile wlezie.)


Co zatem stosować i jak?
Pamiętajmy najpierw o kilku kwestiach co do perfum w pracy i w firmie:

1. My faceci mamy często słabszy zmysł węchu, co oczywiście nie znaczy, że każdy facet słabo czuje zapachy - mamy jednak skłonność do zalewania się perfumami, zamiast bardzo umiarkowanego użycia - tak więc umiar - lepiej mniej niż więcej - lepiej słabszy kosmetyk, niż mocny.

2. Nie każdy lubi zapachy ciężkie, słodkie, piżmowe, korzenne, waniliowe - a takie zapachy często pomagają nam wybrać dziewczyny/siostry/koleżanki kiedy się ich radzimy co do wyboru. One myślą "emocjami" jeśli chodzi o zapach - Nie chodzi się kupować perfum z kobietą! Nie wolno radzić się kobiety w tej kwestii.

Kobieta może zafundować ci zapach, który będzie zupełnie niebiznesowy.

3. Ciężkie zapachy wspomniane wcześniej nie podobają się każdemu "partnerowi biznesowemu" i wywołują efekt "zmęczenia", efekt agresji, niechęci. Co zatem wybieramy do pracy lub robienia biznesu? Zapachy sportowe, lekkie, odświeżające, lekko miętowe, lekko cytrusowe (tu pasuje większość sportowej serii Adidas), może być nuta drzewna - ale bardzo lekka - raczej sosnowa niż sandałowa (np. nieco droższy Aspen). Może być lekka nuta korzenna czy pieprzowa (ale raczej w stylu Old Spice Whitewater, ale już raczej nie Old Spice Classic).

4. Z powodu skoncentrowania wybierajmy raczej dyskretniejsze wody toaletowe a nie skoncentrowane perfumy. W tym przypadku możemy użyć całej serii z danego zestawu kosmetycznego (płynu pod prysznic, wody po goleniu, dezodorantu, wody toaletowej...) i odświeżyć się, bez negatywnego efektu "obrabowania perfumerii".

5. Co polecam? Jak zauważyliście marki, które wymieniłem to typowe popularne męskie sportowe zapachy. Często do kupienia w całych, dość bogato wyposażonych zestawach za max. kilkadziesiąt zł. Oprócz wymienionych sam używałem jeszcze odświeżających serii Nivea, Fa, Gillette, Crossman, Cobalt, Str8, itp. Nie ma najmniejszego logicznego powodu, aby wydawać więcej! Nie wierz w mity, w gadanie i zachwyty dziewczyn, w pierniczenie o "inwestycji", nie dawaj się podkręcić reklamie - nie odkładaj ostatniego gorsza na kosmetyk za kilkaset zł. Zadaj sobie pytanie! Czy jesteś mężczyzną czy fashion victim - metroseksualną ofiarą mody? Za te kilkaset zł - lepiej fundnij sobie np. wypad w góry z kumplami - kilka dni z dala od problemów firmy i od gderających kobiet :) Stęsknią się - będą bardziej kochać.

6. Zestaw kosmetyczny ma dać Ci uczucie odświeżenia, czystości. Kosmetyk przede wszystkim ma spełnić swoją funkcję użytkową tak jak żel pod prysznic i kosmetyki do golenia. To narzędzie w biznesie takie samo jak młotek czy śrubokręt. Nic więcej. Oczywiście młotka czy śrubokrętu też można użyć źle - i np. przekręcić gwint! Często słyszę pierdzielenie fashion victims, że kosmetyk świadczy o naszej męskości - Drogi czytelniku - zadaj sobie zatem pytanie: Czy śrubokręt który masz w zestawie narzędziowym świadczy o twojej męskości?

7. Jeśli w ramach świątecznej "wymiany" prezentów, itp. (jak to ma czasem miejsce u mnie w rodzinie), w twojej szafce znajdzie się trochę markowych drogich kosmetyków o ciężkiej nucie zapachowej to pamiętaj - umiar, umiar, umiar. Prysnąć się raz, dwa i koniec. Gustownie, bez wiochy, abyś nie pachniał jak złodziej co "obrabował perfumerię" :>
Kliknij i poleć innym ten artykuł. Dziękuję :-)

wtorek, 29 maja 2012

Office sharing, czyli współdzielenie biura

W postach w maju i czerwcu na blogu głównym pisałem dużo o własnym biznesie, po przerwie autorskiej i wielu innych tematach wracamy do zarabiania pieniędzy, finansów i praktycznych patentów.

Przyznacie sami, że znacznie przyjemniej się dyskutuje np. o minimalizmie w mieszkaniu, jeśli na przykład posiadamy pieniądze na wymianę starego, wielkiego, hałaśliwego zestawu desktopowego PC, z plątaniną kabli na jakieś miniaturowe rozwiązanie z bezprzewodowymi bajerami (mini PC, Mac Mini, profesjonalny laptop)...


Wracając do tematu biura w domu - jeśli czytaliście moje posty - wiecie, że jest to rozwiązanie na ogół złe. Dom to po prostu dom, a nie biuro. Jeśli rodzinnemu sedanowi dokleisz sportowy znaczek, założysz lepsze kołpaki oraz nasadkę na wydech - dalej to będzie samochód do wożenia dzieci do przedszkola, a nie sportowy wóz - wprawne oko zobaczy od razu różnicę.

Naście lat temu, jako student, miałem ciekawą sprawę i dobrą małą transakcję na oku. Zrobiłem dobre wrażenie na kliencie. Uzgodniliśmy sumę ok. 700 zł za usługę serwisową X. Klient jednak się uparł na odwiedziny w moim biurze (odpicowanym home office). Klient przyjechał i czar prysł - poznał, że ma do czynienia ze studentem próbującym swoich sił, a nie z profesjonalistą - zaczęło się różne ale... jednak nie... no.. nie jestem przekonany. No i co? W końcu zeszło do 400 zł za praktycznie analogiczną usługę. Co miałem zrobić? Honor schowałem pod stół i klnąc po cichu ile wlezie zrobiłem serwis za cztery stówy - inaczej nie zamknąłbym finansowo miesiąca.

Wiem, że biuro - jakby nie było - amatorszczyzna - zepsuło mi całkowicie wizerunek.


W analogicznej sytuacji proponuję młodym ludziom startującym z biznesem rozpatrzenie biura współdzielonego, nawet z kilkoma innymi podmiotami, lub ludźmi takimi jak my. Sugeruję tu, o ile jest to możliwe, samodzielne i dyskretne zorganizowanie współdzielenia, a dopiero w przypadku niepowodzenia, korzystanie z firm, które organizują office sharing profesjonalnie. Dlaczego? Starzy wyjadacze mogą się i tak poznać, że jesteśmy małą firmą, korzystającą ze wspólnej przestrzeni w biurowcu. (Choć to i tak lepsze niż biuro w domu).

Przykłady z mojego otoczenia:

#1
Znajomi ostatnio wynajęli biuro - ponieważ nie stać było ich na pełen kompleks biurowy, wzięli pokój w biurowcu z pionem sanitarnym wspólnym z innymi firmami. Sam pokój jest współdzielony czasowo - od rana do 14.00 siedzi w nim firma handlowa, po 14.00 do wieczora biuro przejmują znajomi, którym popołudniowe godziny pracy pasują jak ulał.

#2
Rozpatrywałem ostatnio, z powodów finansowych, przeprowadzkę do innego, dużego miasta (mimo, że moje obecne miejsce zamieszkania także jest bardzo dobre) oraz otworzenie oddziału/franczyzy zaprzyjaźnionej firmy. Część mojej pracy jest oderwana od lokalizacji, lub na dojazd do klienta, jednak stacjonarne biuro jest od czasu do czasu jak najbardziej potrzebne. Za kwotę kilkuset zł miesięcznie znalazłem od ręki firmę robiącą "office sharing" w interesującej mnie prestiżowej lokalizacji, oferującą adres rejestrowy, telefonistkę, możliwość korzystania z sali konferencyjnej oraz biura typu "open space", także za małą dopłatą ponad ustalone limity.  Na start pasuje jak ulał i trzymam sobie ten kontakt na wypadek podjęcia decyzji na TAK.

#3
Znajomy informatyk pracujący w domu i mający dość żony marudzącej nad głową, kiedy ten potrzebował skupienia znalazł sobie nieco poniżej 400 zł miesięcznie ze wszystkimi opłatami miesięcznymi, mały pokój biurowy w lokalu współdzielonym ze spółdzielnią. Lokalizacja wygodna, w centralnym rejonie średniej wielkości miasta. Odzyskana produktywność pokryła z nawiązką ten niewielki koszt.


Czy Ty masz jakieś swoje doświadczenia w tej materii oraz pomysły? Napisz koniecznie w komentarzach ;-)


Jak założyć firmę... czym jest "założenie firmy" w dorosłym świecie?

Opowiem wam historię z życia, real autentyk na 100%. Kolega Mocny poszedł do urzędu w Poznaniu firmę zakładać, uprzednio wszystko przemyślał, przekalkulował, przegadał przy piwie i decyzja nastała. Pani w urzędzie pyta Mocnego jaką formę opodatkowania i rozliczeń chce wybrać i że to zależy od obrotów. Mocny mówi, że nie wie jakie będą obroty. Pani pyta go zatem jakie SĄ już teraz obroty. Mocny odpowiada, że obrotów nie ma żadnych, bo firmę dopiero zakłada. Pani urzędniczka śmieje się, mruga porozumiewawczo i odpowiada. Kolego Mocny... kolega wydziały pomylił... ja tu nie jestem kontrola skarbowa tylko mam koledze Mocnemu pomóc firmę założyć! No to jakie są teraz obroty? Przecież nikt w Poznaniu małej firmy nie zakłada, jeśli na czarno wcześniej jej nie prowadził i nie ma już grona klientów i wpływów!

Myślisz że we własnej firmie czeka cię to...

...a znacznie częściej realia są nieco inne.

Ładowanie

Pewna praca na etacie.

Owszem, praca w policji lub praca w wojsku jest może w miarę pewna. Oczywiście o ile jesteś funkcjonariuszem - mundurowym. Przy reszcie sytuacji dot. etatu dla zwykłego Kowalskiego o całkowitej pewności nie może być mowy. Nie byłbym nawet do końca pewny etatu przy funkcjonariuszach mundurowych straży miejskiej, gminnej, itp. Jeśli się w czymś mylę - sprostujcie mnie. O tak, może lekarze specjaliści - ci zawsze sobie poradzą... ale miało być o przeciętnym pracowniku.

Ktoś musi pomagać Donkowi pałować kibiców. Ci panowie mają pewny etat.

Ktoś się odezwie - budżetówka i urzędy! Bzdura. Mam w bliskim otoczeniu osoby, które w ciągu ostatnich lat potraciły pracę w budżetówce i urzędach. A to z powodu zmiany struktury szkół w regionie (likwidacja części placówek), a to z powodu zmiany struktury w urzędach i pominięciu ponownego zatrudnienia urzędnika przy tworzeniu nowych struktur (i to mimo oficjalnego wzrostu zatrudnienia w urzędach).

Przerost zatrudnienia w budżetówce, urzędach, gminach, powiatach, itp. jest gigantyczny - niestety redukcje przyjdą prędzej czy później. I to jest fakt.

Przy koncernach, korporacjach i większych firmach, szkoda nawet się powtarzać i rozwodzić. Czy myślicie, że przeniesienie za granicę produkcji, dystrybucji, a nawet (fizycznie) hal produkcyjnych to jakiś problem. Przy firmach działających w oparciu o kredyty, ulgi, preferencje oraz o powiązania międzynarodowe - upadek jest czasem kwestią chwili.

Tak więc drogi pracowniku na etacie - otwórz oczy na rzeczywistość - a kiedy to zrobisz - pomyśl czy nie warto zabezpieczyć się na różne sposoby przed ewentualnością zwolnienia.... na przykład poprzez założenie firmy?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...