Często bez zupełnego skrępowania łamię tabu, którym są wewnętrzne sprawy autorów blogów. Oczywiście mam zasadę, że sprawy prywatne które padły w rozmowie między mną a tym czy innym Kolegą Autorem pozostaną na zawsze prywatne, natomiast z chęcią w ramach i granicach prawa (klauzula o poufności korespondencji) ujawniam szczegóły swoich rozmów np. z agencjami, bankami czy instytucjami finansowymi...
...i co do nich jest jedna zasada. Im większa instytucja, im bardziej znana, im lepszych 'specjalistów' ma oraz im lepszy i bardziej oszklony biurowiec siedziby głównej tym...
...tym większe żule i żebracy.
Poważnie mówię. Na tę chwilę ewentualny kontakt z tego czy innego ważnego banku w celu współpracy przyjmuję niechętnie i zapewne niedługo skończy się to jakąś standardową formułką w formie ankiety odsyłanej 'finansistom' o ile nie po prostu kasowaniem przeze mnie tej korespondencji bez odpowiedzi.
Otóż generalnie chodzi o to, że świat finansjery umyślił sobie, że skoro jestem 'znanym blogerem finansowym' to powinienem informować moich czytelników o ich ofertach i promocjach... za frajer.
No jak to Proszę Pan - piszę w którymś mailu - ja poświęcam swój czas, zasoby, płacę (na większości blogów) za domenę i hostingi, transfer i dodatkowe promocje artykułów komercyjnych... a wy nie chcecie zapłacić za swoją promocję?
- No wie Pan? Płacenie przez nas pieniędzy za te informacje i press releases byłoby niezgodne z ideą Social Blogging... to działanie dla społeczności.
Odpowiadam ripostą podsuniętą, przez któregoś z Kolegów Autorów.
Wie Pani co... następnym razem jak siądzie Pani w fotelu u swojej fryzjerki i przyjdzie do rozmowy o koszcie fryzury, balejażu czy innego makijażu to niech Pani jej powie, że ma to zrobić za darmo... zgodnie z ideą Social Hairdressing...
Ciekawe jaka będzie odpowiedź fryzjerki...
P.S. Coś ciekawego o złodziejach znajdziecie tutaj:
Social Hairdressing :) Dobre, naprawdę dobre :)
OdpowiedzUsuńznasz jakąś lepszą ripostę?
OdpowiedzUsuńwrzuć, a na pewno będzie okazja zastosować :)
Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Pracuję w wydawnictwie, gdzie jak ktoś chce dać reklamę, to musi zapłacić. Natomiast inne wydawnictwa zgadzają się np. na układ, że dostają do opublikowania gotowy artykuł (reklamowy) i to puszczają, bo nie muszą wtedy płacić dziennikarzowi. A jeszcze cięta riposta. Facet schodzi z fotela dentystycznego i pyta ile płaci.
OdpowiedzUsuń- 100 zł.
- Co? 100 zł za kilka minut roboty?
- Jak pan chce, to mogę wyrywać wolniej...
W każdym biznesie tak jest. Do puki
OdpowiedzUsuńnie zaczniesz odnosić sukcesów wszyscy Ci mówią, że to strata
czasu.