Właśnie otrzymałem miłą-niemiłą wiadomość od ważnego klienta - jednego z wielkich graczy w Polsce, wobec którego oczywiście jestem tylko małym pionkiem w jednym z pobocznych regionów.
Otóż jest miło, bo wyniki mojej pracy okazały się satysfakcjonujące, ponadprzeciętnie dobre. Zadanie zrealizowane w 100%.
Wiadomość jest jednocześnie niemiła, bo oznacza to "odłożenie dalszej współpracy na czas nieokreślony", czyli po prostu - koniec zleceń i przelewów. Oczywiście pozostał dobry klimat, pozostały solidne referencje, relacje z osobami na szczeblu kierowniczym - ale de facto jestem na lodzie i muszę iść dalej.
Ale czy to jest pierwszy raz?
Nie. Tak właśnie jest w biznesie prowadzonym samodzielnie - nie masz ŻADNEJ pewności co do dnia jutrzejszego, co do sytuacji na rynku. Nie wolno się przywiązywać do danych rozwiązań, trzeba szybko reagować, trzeba okazać się drapieżnikiem silniejszym i szybszym niż reszta!
I ja to właśnie w sumie lubię!!! Znacznie bardziej niż życie ustalone i zaplanowane do grobowej deski. Stabilność w niestabilności! Ale czy TY też tego chcesz???
Wychowana w duchu pochwały stałej pracy i stałej pensji (nigdy tak nie pracowałam, to życzenia mojej mamy) bałam się całe lata tej niestabilności. Wiele razy budziłam się w nocy z lękami. Pamiętam, jak kiedyś napisałeś w jednym z wpisów, żebyśmy my- właściciele gospodarstw rolnych przestali użalać się nad własnym losem, bo nasze gospodarstwa to nic innego, jak firmy czy przedsiębiorstwa. Każdy jest narażony na niestabilność, a stała praca daje złudne poczucie bezpieczeństwa. Tracisz pracę, zostajesz na bruku często z kredytem. Niby oczywista prawda, ale jakbym się wtedy ocknęła. Czasem potrzebuję, żeby ktoś mnie "kopnął w cztery litery" :-) Udało mi się zmienić nastawienie, dziś już nie pozwalam sobie na żadne użalanie się, tylko do roboty się biorę. Faktem jest, że takie myśli przychodzą zimą, kiedy nie ma dochodów, a podatki, rachunki i ubezpieczenie trzeba płacić. Wszystko jest jednak kwestią organizacji i nie ma co kwękać.
OdpowiedzUsuńgeneralnie w samodzielnym interesie warto tworzyć sobie takie drobne rezerwy finansowe na chudszy okres, a i okresy bez pracy i dochodów wykorzystać na coś konstruktywnego - innego typu prace, przygotowanie sobie 'bazy' na 'sezon ogórkowy'
Usuńa etat? hmm... ludzie po kilkunastu latach lądują na bruku i nie potrafią zrobić już nic, kompletnie nic, poza siedzeniem jak te owce w zbitym stadzie i wyglądaniem na innych
jak mówiłem, w bezpośredniej bliskości wielu bezrobotnych, biednych emerytów itp. nie ma mi kto trawnika skosić i zająć się przyfirmowym ogródkiem, albo biura wyczyścić/okien umyć :)